A tak to się zaczęło
⤿Swoją przygodę z szyciem zaczęłam jako kilkuletnia dziewczynka przyglądająca się mamie szyjącej na starej maszynie Łucznik.
To właśnie mama wprowadziła mnie w tajniki obsługi maszyny od nawlekania nici, ustawiania szwów, nawijania nitki na szpulkę - co nie ukrywam było dla mnie chyba największą frajdą, po zmianę nici w bębenku - czego mama nie lubi robić do tej pory :)
To właśnie mama wprowadziła mnie w tajniki obsługi maszyny od nawlekania nici, ustawiania szwów, nawijania nitki na szpulkę - co nie ukrywam było dla mnie chyba największą frajdą, po zmianę nici w bębenku - czego mama nie lubi robić do tej pory :)
I tak jako mała dziewczynka zwężałam i skracałam swoje ubrania, przerabiałam spodnie na szorty, a nawet uszyłam mały plecak na wycieczkę, z którego byłam niesamowicie dumna!
Kilka lat temu pasja do szycia odezwała się we mnie na nowo kiedy postanowiłam uszyć dla przyjaciółki poduszkę do karmienia. Zakupiłam maszynę do szycia - pewnie nikogo nie zdziwi, że wybrałam maszynę z firmy Łucznik ze względu na sentyment do starej, dobrej maszyny mamy, która po tylu latach jeszcze działa - materiały, wypełnienie, farbki do materiału i przystąpiłam do szycia. Po zapoznaniu się z maszyną, kilku nieudanych wykrojach, dużej dozie cierpliwości, powstała upragniona poducha.
Temat szycia powrócił ponownie kilka miesięcy temu kiedy w głowie przyszłej mamy zaczęły kiełkować nowe, szyciarskie pomysły na wyprawkę dla mojej pociechy. Myślę, że po latach patrząc na uszyte gadżety, będę z sentymentem wspominać ten beztroski okres oczekiwania na dziecko.
Tyle o mnie. Zapraszam do przeglądania bloga i przeczytania pierwszego posta, z którego dowiecie się jakie imię wybrałam dla mojej córeczki.
Szyć może się nauczyć każdy i to jest w tym piękne
OdpowiedzUsuńTo prawda! ;) zgadzam się z Tobą w 100%!
Usuń